W szczepionkach nic nie jest oczywiste

Dzięki szczepieniom ludzkość w XX wieku uzyskała broń masowego zapobiegania
wielkim epidemiom, które ją dziesiątkowały. Z perspektywy czasu,
gdybyśmy mieli ustalić hierarchię wynalazków,
które uratowały najwięcej ludzi,
umieścilibyśmy na podium, bez ryzyka błędu,
oczyszczanie ścieków, antybiotyki i szczepienia.

prof. Didier Raoult, „Wszystko o szczepionkach


Temat szczepień i szczepionek jest bardzo złożony: społecznie, politycznie, ale przede wszystkim z punktu widzenia medycyny. Upraszczanie i polaryzowanie go, a szczególnie czynienie z niego narzędzia walki politycznej, jest szkodliwe. Prawda nie leży po żadnej stronie ani nawet pośrodku; prawda jest rozrzucona, w tysiącu kawałków, po trochę wszędzie.

Szczepienia obowiązkowe

Przywykliśmy, że szczepionki – w Polsce podobnie jak w innych krajach – dzielą się na obowiązkowe i nieobowiązkowe. To, która szczepionka znajdzie się na której liście, zależy od wielu czynników, które w swojej książce prof. Raoult obszernie omawia. Strategie i programy szczepień nie są idealne; nie zawsze system nadąża za zmieniającą się dynamicznie sytuacją. Czasem osoby decyzyjne, mimo dobrych intencji, mylą się i działają w pośpiechu, prowadząc do opłakanych skutków. (Ostatnim tego przykładem było zbyt szybkie dopuszczenie do użytku niedopracowanej szczepionki przeciw H1N1, w 2008 roku. Okazała się nierozsądnie droga, a mimo tego mniej skuteczna od sezonowej szczepionki przeciw grypie, a do tego miała spore skutki uboczne). Niektóre szczepienia można by śmiało usunąć z list szczepień obowiązkowych, inne warto by było dodać. Czasem warto przemyśleć terminy czy też inne elementy strategii – prof. Raoult przywołuje przykład powszechnie dostępnej szczepionki na grypę. Wykazano, że największą skuteczność względem całej społeczności odnosi się… szczepiąc przeciwko grypie kilkuletnie dzieci, a nie dorosłych i osoby starsze, którym w naszym kraju ta szczepionka zalecana jest w pierwszej kolejności. Cała ta sfera w dużej mierze zależy od polityków, ale i od naszych oraz lekarzy przyzwyczajeń.

Kwestia zaufania

Trzeba jednak pamiętać, że z racji niesłychanej wręcz złożoności tej dziedziny, jest ona dość nieprzystępna dla laików, czyli większości z nas. To dlatego tak ważne jest mądre zarządzanie w tej sferze oraz zaufanie pacjentów do decydentów i lekarzy. A także zaufanie lekarzy pierwszego kontaktu do decydentów. Tego zaufania zdaje się często brakować, a teraz, kiedy sfera zdrowia i bezpieczeństwa zdrowotnego stała się elementem gry politycznej, zapewne legło ono całkiem w gruzach.

Photo by Ashkan Forouzani on Unsplash

O zasadności zastosowania danej terapii zawsze powinna decydować przewaga korzyści nad zagrożeniem. Jeśli, na przykład, zachorowaliśmy na boreliozę i terapia antybiotykowa, ze stosunkowo często występującymi skutkami ubocznymi, ma wszelkie szanse uchronić nas przed późniejszymi niemal pewnymi, bardzo poważnymi i uciążliwymi powikłaniami, to rozsądek dyktuje, by poddać się terapii. Po prostu ryzyko związane z chorobą jest znacznie większe od ryzyka wynikającego ze skutków ubocznych leku. Ze szczepieniami jest podobnie, o czym pisze profesor Raoult: nie ma sensu szczepić, kiedy ryzyko jest nikłe, a choroba mało niebezpieczna, za to powikłania po szczepionce ciężkie i częste (szczepionka przeciw H1N1). Kiedy jednak mamy do czynienia z chorobą bardzo zjadliwą i wysoce śmiertelną, za to szczepienie przeciw niej ma niski współczynnik ryzyka powikłań, to ma ono sens.

Jesteśmy jednym organizmem

Zauważyć należy, że istnieją dwa piętra tego tematu: indywidualny i populacyjny. Ograniczanie go do jednostek, kiedy mowa o chorobach zakaźnych, jest wielkim błędem. Jako społeczeństwo żyjemy jak jeden wielki organizm. Nasze funkcjonowanie w dużych skupiskach, takich jak miasta, NIE JEST dla nas śmiertelnie niebezpieczne między innymi DLATEGO, że wynaleźliśmy szczepionki i antybiotyki. Niestety. Jest to nieodzowny element cywilizacji. Nie chcemy go? Wróćmy do plemienności i unikajmy potencjalnie roznoszących choroby obcych, jak za paleolitu.

Na osobach, które są autorytetami, choćby niesłusznie (na politykach, artystach, a nawet internetowych celebrytach…) ciąży wielka odpowiedzialność za tych, którzy im ufają. W takich tematach jak zdrowie, indywidualne czy publiczne, powinni się oni wypowiadać, pamiętając stale o tym, że rzesze ludzi kierują się ich opinią bardziej niż swojego lekarza czy środowiska naukowego. Polska ma jeden z najniższych poziomów zaufania do służby zdrowia w Europie… Jeśli zatem jakiś polityk cieszy się 40% zaufaniem, powinien ważyć każde słowo, jakie wypowiada na tematy zdrowotne, bo to, co dla niego jest elementem gry politycznej, dla innych może być wytyczną, którą należy się kierować przy podejmowaniu decyzji kluczowych dla życia i zdrowia.